Godziny otwarcia

 

Szczegółowe

godziny

otwarcia

Więcej

 

 

 belka platforma

Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy – Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego
brała udział w projekcie Regionalna Platforma Informacyjna – Kultura na Mazowszu

Bob Dylan, Jon J Muth, Blowin’ in the Wind, Sterling Children’s Books, New York.

dylanNie znaliśmy jeszcze tegorocznego werdyktu Akademii Szwedzkiej, kiedy dotarł do nas wydany w Nowym Jorku picturebook Blowin’ in the Wind. Słowom pieśni Boba Dylana, tegorocznego laureata literackiej nagrody Nobla, towarzyszą ilustracje Jona J Mutha, amerykańskiego pisarza i grafika, autora komiksów, laureata wielu prestiżowych nagród. Do książki dołączona jest płyta.

Protest song Boba Dylana, pochodzący z roku 1962, jest znany na całym świecie. Znalazł się w repertuarze m.in. Joan Baez, Elvisa Presleya, Marleny Dietrich, Steviego Wondera, a w Polsce        (w swobodnym tłumaczeniu) Maryli Rodowicz. Sam Dylan wykonał go dotąd setki razy. Nie tylko znani piosenkarze przyczynili się do spopularyzowania tej pieśni ̶ Blowin’ in the Wind jest śpiewana w kościołach, w szkołach, w rodzinnych kręgach, przy ognisku. Ma wiele wersji: jazzową, country, gospel, soul…

Blowin’ in the Wind ma wymowę ponadczasową. W tekście padają najważniejsze pytania – o wolność, równość, pokój, poszanowanie praw drugiego człowieka. Każdy może znaleźć w nim swój problem, bo każdy w jakiś sposób doświadczył niesprawiedliwości, poniżenia, spotkał się z postawą niegodną człowieka. Stąd wielka popularność Blowin’ in the Wind i niesłabnące zainteresowanie jego uniwersalnym przesłaniem.

Jon J Muth znalazł dla tekstu Dylana właściwą formę. Ilustracje są proste i ponadczasowe – dają szansę dotarcia z książką do każdego, bez względu na jego gust i wrażliwość artystyczną. Odpowiedzi niesione przez wiatr zyskały metaforę plastyczną w kształcie znanym każdemu dziecku – papierowego samolocika. Czasami jest on tuż, tuż, że wystarczy sięgnąć ręką, czasami zaś oddala się od nas... Tak jak odpowiedzi na najtrudniejsze pytania ludzkości.

Marcin Szczygielski, Teatr Niewidzialnych Dzieci, Instytut Wydawniczy Latarnik, Warszawa 2016

Teatr okladkaTeatr Niewidzialnych Dzieci Marcina Szczygielskiego otrzymał pierwszą nagrodę w tegorocznym IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, organizowanym tradycyjnie przez Fundację ABC XXI Cała Polska czyta dzieciom. Należy do nielicznych książek dla młodych czytelników, w których ważną rolę odgrywają wydarzenia poprzedzające wprowadzenie w Polsce stanu wojennego oraz realia pierwszych dni „wojny polsko-polskiej”.

Pozornie Teatr Niewidzialnych Dzieci jest powieścią realistyczną, historią osieroconego Michała, który trochę nieporadnym, miejscami nazbyt afektowanym stylem (świetna stylizacja!) opisuje swoje pobyty w różnych domach dziecka – jednym, opartym na restrykcyjnych metodach wychowawczych, i drugim, zupełnie odmiennym, do złudzenia przypominającym prawdziwy dom, w którym wprawdzie nie ma rodziców, ale są bardzo bliscy sobie ludzie.

W istocie książka Marcina Szczygielskiego jest powieścią złożoną, której percepcja przebiega na kilku poziomach znaczeniowych. Osoby, które pamiętają lub znają z opowieści wydarzenia z początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, dostrzegą w niej wyraźne odniesienia do współczesnej historii Polski, a losy Michała, głównego bohatera, spróbują odczytać jako metaforyczne losy Polaków – usiłujących jakoś odnaleźć się w komunistycznej rzeczywistości, ale często płacących za to ogromną cenę. Jedną z nich była tzw. emigracja wewnętrzna, której metaforą może być fantastyczna, ale          i upiorna, destrukcyjna podróż Michała w przestrzeń międzygwiezdną.

Znakomitym pomysłem autora książki jest wprowadzenie do powieści teatru wraz z jego magią. Dzieci, zainspirowane przez nową koleżankę i zachwycone jej aktorskim i reżyserskim talentem, przygotowują pod koniec 1981 roku sztukę opartą na własnych traumatycznych doświadczeniach wyniesionych z pobytów w domach dziecka. Często używają słów, które słyszą w rozmowach dorosłych; na przykład tytuł sztuki brzmi: Solidarność niewidzialnych, czyli zwycięstwo! Przedstawienie planują na niedzielę 13 grudnia. Tego dnia jednak dzieją się rzeczy, których nikt z nich nie przewidział, m.in. aresztowanie dwóch wychowawczyń, członkiń „Solidarności”. Osamotnione dzieci próbują sobie wytłumaczyć, co się dzieje w Polsce, nie rezygnują jednak z premiery sztuki, w której nie dostrzegają żadnych odniesień politycznych. Spektakl zostaje wystawiony kilka dni później na jednym z głównych placów Lublina. Przedstawienie wywołuje falę patriotycznych i wolnościowych skojarzeń i zmienia się w cichą manifestację przypadkowych przechodniów. Wskutek interwencji ZOMO dochodzi do tragedii.

Marcin Szczygielski po raz kolejny udowodnił, że nie boi się ryzykownych tematów, z którymi wielu dorosłych nie potrafi się zmierzyć. Jego powieść nie ma zresztą wyraźnego adresata. Może nim być każdy, kto opanował sztukę czytania i zachował wrażliwość. Dziecięcą? Raczej ludzką.

                                                                                                                                                             /E.G./

Dorota Gellner, Sanatorium, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2015

Autorzy od lat oswajają dzieci z dolegliwościami wieku podeszłego. Pojawiają się książki o chorobie, niepełnosprawności, śmierci. Chory, otoczony wianuszkiem krewnych, leży na szpitalnym łóżku, trafia do domu opieki, traci kontakt z najbliższymi, wreszcie odchodzi. Są to sprawy ważne, trudne, niemal dla wszystkich z nas nieuchronne. Dobrze, że za pośrednictwem literatury trafiają do najmłodszych. Ich znajomość złagodzi ból dziecka, gdy przyjdzie mu zmierzyć się z cierpieniem bliskiej osoby lub pożegnać ją na zawsze.

Czasami zdarza się jednak, że chory wraca do zdrowia i… trafia do sanatorium.

Sanatoria cieszą się określoną sławą. To miejsca, gdzie kuracjusze nadwątlone chorobą siły regenerują nie tylko w gabinetach zabiegowych, lecz także na dansingach do białego rana i schadzkach w zacisznych parkowych alejkach. Wdają się w niewinne flirty i ogniste, choć krótkie – zazwyczaj trzytygodniowe – romanse. Jednym słowem, wiodą bujne życie towarzyskie.

O swawolach kuracjuszy krążą dowcipy – bynajmniej nie dla dzieci – i może dlatego nigdy nie stały się one tematem dziecięcej książeczki. Aż do teraz. Lukę tę wypełniła Dorota Gellner i udało jej się to znakomicie.

Poznajmy bohaterów Sanatorium. Prawie wszyscy zmieścili się na okładce. Na pierwszym planie szpakowaty pan z wąsikiem. To pan Jan – bawidamek i lekkoduch. Czule obejmuje panią Genię (korpulentna, tleniona blondynka w różu), z którą wywijał na wieczorku zapoznawczym, a na pożegnalnym poprosił o rękę. „W międzyczasie na tarasie” w noc upalną wypił pani Kasi (brunetka w bluzce w paseczki) całą wodę mineralną. Okazał się czuły na wdzięki panny Anny (też brunetka w niebieskiej sukience i białych koralach), ale wleciał do fontanny. Drugą ręką pan Jan przytula panią Elę (założyła turban i udaje Hinduskę)… zaraz, zaraz przecież jej też się oświadczył, na spacerze, w cieniu tężni! Obok pani w papilotach – to pani Tosia, figlarka, co chciała pomasować masażystę. Za nimi inni kuracjusze. Wszyscy stoją jak na pożegnalnym zdjęciu, niewątpliwie zdrowsi, ale też bogatsi w nowe doświadczenia i znajomości. Ot, typowi bywalcy Busków, Lądków i Ciechocinków.

Adam Pękalski, autor okładki i ilustracji, nie był dla nich zbyt łaskawy. Stworzył postacie lekko karykaturalne, ale subtelne chyba by tu nie pasowały. Ich poczynania – nie tylko romansowe, również lecznicze – ilustrują kilkanaście żartobliwych, wierszowanych historyjek, których dowcip opiera się na wieloznaczności słów i wyrażeń.

Niektórym książka może wydawać się zbyt frywolna dla maluchów. Razić może dwuznaczność opisanych w niej sytuacji. Ale skoro oswaja się dzieci z chorobą i śmiercią, po co ukrywać przed nimi, że dorośli mogą mieć ochotę na zabawę czy nawet chwilę szaleństwa? Czy babcia albo dziadek – na kartkach książek – mają zawsze niańczyć wnuki, gotować obiady i wspominać utraconą młodość? Czy kogoś zgorszy niewinny flircik pani Tosi z masażystą? Samo życie.

Książki łamią tabu i chyba kolejne zostało przełamane. Powstała zabawna książeczka do wspólnej lektury dziadków (niejednemu łza się w oku zakręci) i wnucząt. Brawo za pomysł i odwagę!

AB


 

Adam Lang, Klucze, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015

Przysłowia są mądrością narodów, przekazują prawdy o ludziach, uczą i ostrzegają. Jedno z nich jest mottem książki Adama Langa Klucze: Dobra pamięć jest bardzo ważna, ale umiejętność zapominania – bezcenna. Wydaje się, że dla bohatera książki, nastoletniego Adama Langa (to nie pomyłka), ta prawda życiowa jest ważna, ale – zapomnieć, łatwo powiedzieć…

Adam nie potrafi wyzwolić się ze wspomnień z dzieciństwa. Od dwóch – śmierci kolegów w rzece i odejścia ojca – rozpoczyna swą opowieść. Oba to przeżycia tragiczne, dwa końce świata, które naznaczają życie Adama. Pierwsze wywołuje strach przed wodą, drugie ma znacznie poważniejsze skutki.

Myli się jednak ten, kto sądzi, że Klucze to powieść ponura. Przeciwnie, zamiast rozdrapywać rany i użalać się nad złym losem, Adam prowadzi barwne życie nastolatka – podrywacza. Umawia się z dziewczynami, manipuluje nimi, oszukuje, bawi się, porzuca i znów do nich wraca. Mimo młodego wieku jest wielkim znawcą kobiet, a przynajmniej za takiego się uważa. Los mu sprzyja. Jest przystojny, inteligentny, nie narzeka na brak chętnych do uwodzenia.

Dobra passa nigdy jednak nie trwa wiecznie. Jak mówi inne przysłowie: Nie ma zbrodni bez kary. Karząca ręka sprawiedliwości znienacka dosięga i Adama. Ku jego zaskoczeniu ręka należy do „zahukanej Szarej Myszy Polskiej”, niepozornej dziewczyniny, którą wprawdzie lubił i wspierał (w nauce matematyki i nabraniu pewności siebie), ale traktował z przymrużeniem oka. Taka tam zakompleksiona Hela, co fatalnie się ubiera i do trzech nie umie zliczyć. Hela podciągnęła się w rachunkach, a w manipulowaniu ludźmi przerosła nawet swego mistrza Adama, organizując przeciwko niemu krucjatę. Cóż, nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka, a raczej wyrzucili ze znajomych na „Society”.

Jak wiadomo, nieszczęścia chodzą parami. Adama czeka więc kolejny cios – człowiek, który przez lata zastępował mu ojca, był powiernikiem, wzorem i towarzyszem górskich wypraw, okazuje się niegodny zaufania.

I tu wracamy do wpływu braku ojca na życie Adama. Jaki związek ma ten brak z miłosnymi podbojami chłopaka, jego zachowaniem wobec kobiet (nie tylko chwilowych sympatii, ale też koleżanek z klasy, matki, babki)? Czy Adam zdoła uporać się z urazami z dzieciństwa, zagłuszyć brzęk kluczy, którymi rzucił ojciec, znikając z jego życia? Warto zajrzeć do książki. Wspomnę tylko, że pomoże mu przyrodnia siostra – „Maria niestety Lang” – dla której traumą był nie brak ojca, ale jego obecność.

Na ostatniej stronie okładki wydawca napisał, że Adama można kochać albo nienawidzić. Faktycznie, jego poglądy i poczynania mogą wzbudzać różne emocje: niechęć, irytację, ciekawość, mogą nawet inspirować. Mnie Adam przede wszystkim bawił – od pierwszej do ostatniej strony. To prawdziwy strateg w kontaktach damsko-męskich. Na czat wybiera się jak na wojnę – prowokuje „przeciwnika”, przewiduje jego posunięcia. Niewątpliwie dużo wie o ludziach, obserwuje ich i wyciąga wnioski. Jego uwagi na temat dziewczyn, a czasami i chłopaków (ich wyglądu, zachowania, sposobu myślenia) są trafne, choć nieraz kąśliwe. Domowe, szkolne i pozaszkolne doświadczenia Adama dają obraz współczesnych nastolatków wchodzących w dorosłość, która wcale nie jest łatwa. Wielka to zasługa autora, który umiał połączyć trudne tematy z lekkością języka.

AB


 


 

 


 

Małgorzata Warda, 5 sekund do Io, Media Rodzina, Poznań 2015

Po jednej z warszawskich szkół krąży uzbrojony chłopak. Strzela do uczniów, zabija bibliotekarkę. Światkiem zbrodni jest uczennica – Mika. Chłopak pozwala jej bezpiecznie opuścić szkołę, co wzbudza podejrzenia policji, tym bardziej że dziewczyna zna napastnika. Oboje pasjonują się grami komputerowymi.

Mika dostaje od policji propozycję współpracy. Ma wziąć udział w grze komputerowej i nawiązać kontakt z młodocianymi uciekinierami z domów, którzy, jak podejrzewa policja, również w nią grają.

Mika wchodzi do gry – dosłownie i w przenośni. Otrzymuje nowe nazwisko i nową przeszłość. Przeprowadza się do Gdyni i tam wykonuje powierzone jej zadanie: loguje do Bitwy o Io. Gra, stworzona  w najnowszej technologii Work a Dream, to „śnienie na żywo”. Dzięki specjalnym okularom i przypiętym do ciała czujnikom gracz odczuwa temperaturę powietrza, zapachy, smaki,  radość, smutek, strach, a nawet ból. W Bitwie o Io „wszystko jest […] tak realne, że można dać się oszukać i uwierzyć, że to alternatywne, lepsze życie”.

Gra wciąga Mikę. Dziewczyna zaczyna żyć na pograniczu dwóch światów – prawdziwego i wirtualnego, przy czym ten drugi ma więcej do zaoferowania. Tu poznaje podobnych do siebie ludzi, zachwyca się pięknem stworzonych przez grafików pejzaży, przeżywa niebezpieczne przygody, z których wychodzi obronną ręką. Jej avatar jest coraz silniejszy. Ale i wirtualny świat wymaga coraz większej siły. Bitwa o Io staje się regularną wojną, w której ogrom okrucieństwa przeraża. Walczący nie przebierają w środkach, niszcząc avatary współgraczy. Z drugiej strony, narażają własne zdrowie, a nawet życie, by ich avatary jak najdłużej pozostały w grze.    

Co sprawia, że gry komputerowe tak fascynują młodych? Jednych do udziału w nich popychają ciekawość, ucieczka od szkolnej i domowej nudy, chęć rywalizacji, możliwość przeżycia mocnych wrażeń, czasami aż zbyt mocnych, bo anonimowość i bezkarność w sieci niekiedy wyzwalają najgorsze instynkty.   

Dla drugich powodem ucieczki w cyberprzestrzeń jest  samotność w realnym świecie. Wycieńczony Bitwą o  Io Mattia – mistrz gier – nie ma nikogo, kto mógłby się nim zająć. Świat Matti i jemu podobnych  komputerowych maniaków to „Przyjaźnie zawarte w Internecie, bezdotykowe pocałunki i zero normalnego życia towarzyskiego”.   

Jeszcze inny powód to wielkie pieniądze. Potężne korporacje, licząc na zyski z gier, werbują komputerowych mistrzów. Ci manipulują innymi, niczego nieświadomymi graczami, dbając jednocześnie, by prawda o zagrożeniu, jakie niesie Bitwa o Io, nie wyszła na jaw. Mają za to „pękające w szwach konta w banku”. Pieniądz rządzi światem, również tym wirtualnym.

Mika wpada w pułapkę zastawioną przez korporacje. Wprawdzie próbuje wrócić do rzeczywistości, ale realny świat przegrywa w zderzeniu ze światem wirtualnym. Dziewczyna  – już z własnej woli – pozostaje w grze.   

5 sekund do Io tobardzo mocna, mądra książka. W 2015 roku Polska Sekcja IBBY doceniła kunszt pisarski Małgorzaty Wardy, jej znajomość nastoletniej psychiki i świadomość niebezpieczeństwa, jakie czyha ze strony nowoczesnych technologii, przyznając jej nagrodę literacką za książkę dla młodzieży. W pełni zasłużenie.                                                                                                                AB

Bajki Erna-RosensteinErna Rosenstein, Bajki. Ilustr. Karol Banach

Wrocławskie Wydanictwo Warstwy, 2014

Erna Rosenstein (1913-2004) była jedną z najwybitniejszych artystek sztuki polskiej XX wieku. Znana jest przede wszystkim jako „surrealizująca” malarka oraz autorka kolaży i asamblaży, a także – w mniejszym zakresie – jako poetka i autorka scenariuszy teatralnych. Swoje prace literackie opublikowała w latach 70. (i później) dzięki namowom męża, prof. Artura Sandauera, wybitnego literaturoznawcy, tłumacza i pisarza.

Mniej znaną formą jej twórczości są bajki, mimo że wiele z nich było drukowanych w latach powojennych na łamach „Świerszczyka” i innych czasopism dziecięcych.

Prezentowany dzisiaj zbiór bajek Erny Rosenstein ukazał się jeszcze w 2014 roku i wraz z kilkoma innymi dziełami, m.in. Tadeusza Różewicza, Iwony Chmielewskiej, Andrzeja Falkiewicza, Jerzego Ficowskiego i Mieczysława Piotrowskiego, zainaugurował działalność Wrocławskiego Wydawnictwa Warstwy, które tak przedstawia się na stronie www.wydawnictwowarstwy.pl:

„Jesteśmy wydawnictwem powołanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną we Wrocławiu do działalności edytorskiej i edukacyjnej. Zwracamy uwagę na rzeczy niszowe, eksperymentalne, pogranicza literatury i innych sztuk, archiwa zapomnianych twórców, przekłady i wznowienia. Ważnym elementem naszych działań jest dziedzictwo polskiej szkoły ilustracji. (…)”

Bajki Erny Rosenstein ukazały się w dziesiątą rocznicę śmierci autorki.

Zbiór zawiera osiem bajek, różnych w formie i nastroju. Pierwszy w kolejności tekst Nieudana podróż to pełen absurdalnego humoru, rytmizowany wiersz o wyprawie dwóch dziarskich chłopców „w świat daleki”. Jego odbiorcami mogą być nawet bardzo małe dzieci. Także do kilkuletniego słuchacza są kierowane takie baśnie, jak Babcia, Chłopczyk, Księżyc, Złota kula czy nawet filozoficzno-metaforyczne Gruzy. Obecna jest w nich, jak i w pozostałych tekstach, tak bliska artystce wizyjność, oniryczność i nieskrępowana fantazja. Choć nie brak w nich właściwych baśniom scen mrocznych, to jednak został tu zachowany czarno-biały podział świata, owa – jak czytamy w notce od wydawnictwa – staroświecka szlachetność. Wyraźnie starszego adresata mają dwa teksty, które na tle wojennych przeżyć autorki zyskują dodatkowy egzystencjalny wymiar. Są to, przypominające formą scenariusze filmowe lub teatralne, Sny oraz Poławiacz cieni, teksty przepełnione grozą, zawierające mocne i wyraziste obrazy nasuwające skojarzenia z niektórymi surrealistycznymi wizjami z obrazów Erny Rosenstein – malarki. Jest to zatem lektura familijna, dla starszych i młodszych czytelników.

Warto zaznaczyć, że Bajki zostały pięknie wydane. Dotyczy to zarówno ilustracji Karola Banacha, jak i pozostałych elementów edytorskich – przemyślanego projektu graficznego, eleganckiej okładki, dobrego papieru, jak również starannego opracowania krytycznego i redakcyjnego. /EG/

katarzynka-modiano-sempeCzuły Barbarzyńca Press, 2008

„Świat nie jest taki zły”, zwłaszcza gdy zdejmie się okulary i wszystko wokół straci ostrość, stanie się rozmyte, łagodne i zamglone. Taki jest świat dzieciństwa Katarzynki spędzonego w paryskiej X dzielnicy – świat, który wspomina już jako dorosła Katarzyna, stojąc w oknie nowojorskiego domu. Na ten dziecięcy świat Katarzynki składają się miejsca i osoby, które „pobrzmiewają w jej pamięci”: magazyn, nad którym mieszkała z tatą, szkoła baletowa, miejsce zabaw na skwerze, zrzędliwy wspólnik ojca, który czytał jej swoje wiersze, i nauczycielka tańca ukrywająca swą prawdziwą tożsamość.

Dziecięcy świat Katarzynki jest bezpieczny, choć wokół niej dzieją się rzeczy dziwne, niepokojące. Jednak sprawy dorosłych nie mącą jej spokoju. Przed złem chronią ją ojcowska opieka i miłość. Ich relacje są wyjątkowe: to prawdziwi przyjaciele. I czasem oboje zdejmują okulary, by oderwać się od prawdziwego świata… i marzyć.

Autorem tej krótkiej, ciepłej opowieści o Katarzynce jest tegoroczny zdobywca Nagrody Nobla w dziedzinie literatury Patrick Modiano, a autorem ilustracji – znany rysownik Jean-Jacques Sempé. I choć obaj twórcy pokazują Katarzynkę w żartobliwych sytuacjach, jej przygody nie wywołują szczerego śmiechu, raczej zadumę nad przemijającym czasem. Chociaż – jak twierdzi dorosła Katarzyna – „Nigdy się nie zmieniamy, jesteśmy tacy sami, jak ci, którymi byliśmy w przeszłości, którzy żyją sobie nadal aż po wieczne czasy. Tak więc zawsze pewna dziewczynka, Katarzyna Certitude, przechadzać się będzie ze swoim tatą ulicami X dzielnicy Paryża.”

Książka dostępna w Muzeum Ksiązki Dziecięcej.

BW

 

portugalia kafel poprawka

 

logo legimi

Empik Go White CMYK

 

ibuk libra logotyp

 

logo biblio kolorowe

Kontakt

Biblioteka Publiczna m. st. Warszawy
Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego
ul. Koszykowa 26/28
00-950 Warszawa, skr. poczt. 365
Logo Jak Dojade.pl Jak dojadę?
Wskazówki dojazdu dostępne w serwisie jakdojade.pl
Informacje: tel. 22 628 31 38
info@koszykowa.pl